poniedziałek, 22 marca 2010


3月22日 czyli o zaskoczeniach, jakie na mnie czekały po moim powrocie z Tajlandii...

Dwa dni temu wróciłam z Tajlandii...Azji zupełnie innej niż Japonia, równie fascynującej, dużo smaczniejszej (!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!), nieporównywalnie upalnej (38 stopni w Bangkoku), pełnej zapachów i kolorów, tych pierwszych czasem w nadmiarze (zapach ryby i smażonych parówek z obnośnej pociągowej sprzedaży w trzeciej klasie pociągu z płn. Tajlandii na południe - podróż, której myślałam, że nie przeżyję...;)

Zdjęcia z podróży zamieszczę na Flickrze (ostatnio odkrytym), a na blogu zamieszczę do nich linka, nastąpi to jednak nie tak prędko, bo po powrocie do mojego domostwa odkryłam ze smutkiem, że pan od którego miałam przyjemność kraść internet (przyznaję ze wstydem...) założył sobie hasło WPA, więc nie mam w mieszkaniu internetu (chwilowo piszę z ryokana w Kioto, gdzie jestem na drugiej części mojej wiosennej przerwy uczelnianej, tym razem z moją siostrą i szwagrem). Niespodzianka ta dość przykra, bo założenie internetu będzie mnie słono kosztowało....No ale trudno, taka karma, najwyraźniej;)

Natomiast druga niespodzianka jaka mnie czekała po powrocie przeszła najśmielsze moje oczekiwania i tutaj chciałam powiedzieć tylko tyle, że jestem więcej niż wzruszona wszystkimi życzeniami, mailami, przesyłkami pocztowymi, przekazanymi prezentami (prezent kolektywny wzruszył mnie tak, że aż się zachwiało moje przekonanie, że powinnam robić doktorat w Japonii, bo pomyślałam sobie, że jak się ma taką rodzinę i takich przyjaciół to chyba trzeba być całkiem szalonym i nieobliczalnym, żeby dobrowolnie oddalić się od nich o odległość paru oceanów (no, może jednego, geografia nie jest moją mocną stroną, o czym wszyscy czytający dobrze wiedzą;))
Naprawdę....Brak mi słów, żeby odpowiednio za to wszystko, co mnie dziś i nie tylko dziś spotyka podziękować. Nie wiem czym sobie zasłużyłam na to, żeby spotkać w życiu ludzi, których samo wspomnienie mnie wzrusza i przywraca radość w smutniejszy dzień, którzy pamiętają o mnie nawet, kiedy jestem daleko i za których jestem niewypowiedzianie wdzięczna losowi...Za wszystkich Was razem i każdego z osobna dziękuję....

bardzo wzruszona (i całkiem opalona - na zdjęciu nie widać akurat) A.