niedziela, 17 października 2010


(wciaz bez internetu, posta wklejam u Kuby, obiecujac duzo bardziej szczegolowe odezwanie sie, jak mnie znow podlacza do sieci, co powinno sie udac w tym tygodniu, mam nadzieje)


Jutro wyprowadzam się z mojego japońskiego mieszkania (w dzielnicy Saito Ao Minami - stąd tytuł:-). Przemieszkałam tu niewiele ponad rok, a mimo to zdążyłam się przywiązać, zwłaszcza do mojego balkonu z widokiem na pola ryżowe (także z widokiem na obwodnicę, ale to już mniej malowniczy szczegół krajobrazu). W czasie pory deszczowej czułam się na nim conajmniej jak Karen z „Pożegnania z Afryką”, bo wszędzie gdzie okiem sięgnąć rozpościerały się przede mną mokre zielone kwadraty, a deszcz padał i padał i padał („It can be many days before it rains, Msabu”). Jak na moje dotychczasowe (przedjapońskie) życie, było to najbardziej „nie-miejskie” miejsce, w jakim przyszło mi mieszkać i dzięki niemu przekonałam się kolejny raz o tym, jak relatywna może być miłość do wielkich miast, którą wyznawałam przez wiele lat. Po wizycie w Tokio, gdzie miałam wrażenie, że na każdym skrzyżowaniu dla pieszych w Shibuyi bądź Ikebukuro dostanę epilepsji, wróciłam na łono moich pól ryżowych i zachwycałam się przestrzenią, pustką i nocną ciszą (od czasu do czasu tylko przerywaną rykiem silnika moich motocyklowych „przyjaciół”, co noc odwiedzających moją okolicę - najwyraźniej oni także cenią sobie podmiejską przyrodę...). Tak jak wcześniej z akademikiem, okazało się, że w gruncie rzeczy niewiele wiem o tym, gdzie mi może być najlepiej. Przyjeżdżając do Japonii spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego, że pokocham życie w akademiku bądź też mieszkanie w miejscu, które od cywilizacji oddziela 30 bądź 50 minut na piechotę (zależy jak kto definiuje cywilizację: 30 minut na piechotę dzieliło mnie od autostrady, Mr. Donuta i McDonalda oraz wypożyczalni wideo, 50 minut od porząnych sklepów jedzeniowych oraz dworca kolejowego, którym można dojechać do Osaki). I chociaż są bardzo pozytywne aspekty mojej przeprowadzki (cywilizacja, przyjaciele, którzy mieszkają w tymże samym akademiku, internet (!!!) ), trochę mi jednak smutno opuszczać moje japońskie 23m2 królestwo (które zamieniam na 5m2 w akademiku:), w którym spędziłam wiele wyjątkowych chwil. Bardzo wesołych lub całkiem samotnych.

Tak więc ku uczczeniu tego wydarzenia, a little, nostalgic post that I wrote for myself...No i dla każdego, kto tu jeszcze zagląda (mnie samej długo tu nie bylo...).

Mój nowy adres, gdyby ktoś z Was chciał mi kiedyś wysłać kartkę lub list...

Adrianna Jaworska

room nr 2501

Osaka International House #1

Residence Hall 2

3-10-D81 Tsukumodai, Suita-shi

Osaka 565-0862

Japan