czwartek, 27 sierpnia 2009

8月28日 czyli back to Japan!!!












Z dużym żalem, że zostawiam Polskę (Warszawę w szczególności!!!), po wspaniałych "polskich wakacjach" wyruszyłam przedwczoraj z powrotem na podbój ziemi japońskiej. Na zdjęciach mój przeddzień i dzień odlotu, w wolnej chwili uzupełnię bloga o zdjęcia wakacyjne, ale na razie melduję po prostu, że jestem już back in Japan oraz że wszystkim strasznie dziękuję za spotkania, czas razem spędzony, słowa zachęty i wsparcia...Wczoraj moi "tubylcy" stwierdzilli, że wróciłam i " aż się święce"( z radości) :))) I że w Polsce chyba słaba kuchnia, bo schudłam:D (to Miuu i Mauricio, który, nota bene, też schudł za mojej niebytności) Ale za to dobre słodycze (te, co im przywiozłam). Jedliśmy wczoraj ptasie mleczko z Janą i Ahmedem na dachu akademika (w Japonii wszędzie można wchodzić na dachy, są ogrodzone i wyłożone czymś innym niż papą), którzy głośnymi krzykami uczcili mój powrót. W sobotę za to będzie wielkie picie, bo wracają Kuba i Renia, a wyjeżdża zaprzyjaźniona Węgierka....A że Europa Wschodnia w ten sposób czci powroty/wyloty to muszę się zaopatrzyć w "ciuchaja" (nazwa japońskich drinków z alkoholem, sprzedawanych w puszkach, coś a la nasz breezer). Nazwa "ciuchaj" wybitnie przypadła do gustu mojemu szwagrowi, zdaje się, więc ją tu podaję ku utrwaleniu wiedzy!
No a od 1 września koniec wakacji, początek pracy....czyli poszukiwania mieszkania i pisanie swojego wystąpienia po japońsku w jednym...Tak więc póki mogę korzystam z ostatnich dni prawdziwych wakacji, jem ryż, za którym się niebywale stęskniłam, śpię, gadam z ludźmi i to by było na tyle:)
Jeszcze raz dziękuję rodzinie i przyjaciołom oraz mieście stołecznemu Warszawa;) za napełnienie mnie pozytywną energią na dalszą część mojego pobytu tutaj!!!
No i liczę na to, że mój blog wciąż ma jakiś czytelników, którym spotkanie raz na cztery miesiące samo w sobie nie wystarczy:) Dla Was to piszę...
Do następnej ciekawej dykteryji (słowo zaporzyczone, Krzysiu, myślę, że się nie obrazisz;)!

4 komentarze:

  1. Co ten japoński ze mną robi...ZapoŻyczone;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sis, dzieki za wpis i niniejszym potwierdzam, ze blog ma wiernych czytelnikow, ktorzy z samego rana przychodzac do pracy sprawdzaja czy cos napisalas! Z wpisu najbardziej podobaly mi sie podziekowania dla miasta stolecznego Warszawy - mysle ze trzeba przeslac linka do bloga do Pani Prezydent Gronkiewicz-Walc zeby sobie przeczytala takie ladne podziekowania z dalekiej japonii ;) My tez dziekujemy ze bylas i oczywiscie juz tesknimy! Buziakow moc. A

    OdpowiedzUsuń
  3. Adusia, melduję się u progu opuszczenia biura :)
    Dzięki, że do nas wracasz, w realu i na blogu jednakoż :) Baaaardzo fajne zdjęcia "odlotowe" - wszystkie kobiety z rodziny Jaworskich wielce urodziwe są :)
    Enjoy your Japan!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pan Jaworski też niczego sobie, miło zobaczyć Twoich rodziców :)

    Trzymam kciuki za Ciebie, ostatnie dni lenistwa i pierwsze dni ciężkiej pracy. Ty za mnie też trzymaj. I mam nadzieję, że niedługo będzie można Cie zobaczyć na żywo ponownie!!

    A ptasie mleczko na dachu to jak z reklamy prawie :) Powstała jakaś dokumentacja tej konsumpcji?

    OdpowiedzUsuń