2月28日 czyli wiosna w Japonii, farang w Tajlandii...
i....zacząć się pakować, bo jutro wsiadamy w samolot i obieramy kierunek Azja Południowa, a konkretnie Tajlandia. Reisefieber mam już od czterech dni, także dzięki mojej promotor, ktorej tuż przed moim wyjazdem przypomniała się masa rzeczy, którymi się powinnam w trakcie przerwy wiosennej zająć (konferencje, publikacje, temat doktoratu, etc...). No bo przecież porządni research students, jak mają wakacje to nie wyjeżdżają ani nic, tylko siedzą w bibliotekach i przyczyniają się do rozwoju nauki. A ja bezczelnie jadę sobie i to jeszcze na prawie trzy tygodnie....Po mrożącej krew w żyłach korespondencji, podczas której musiałam jak najgrzeczniej odmówić udziału w jakiejś konferencji za dwa tygodnie, jadę jednak, z poczuciem winy, że marna ze mnie research studentka...Może za to lepsza podróżniczka, zobaczymy! W Tajlandii 36 stopni (Bangkok), więc trochę będzie tak jak w Japonii w sierpniu, na sam upał jakoś wybitnie się nie cieszę, ale na Azję jak najbardziej. Bo Azja to fascynujące stworzenie, w gruncie rzeczy. Ciekawe, że nikt jeszcze nie wymyślił na Azjatów jakiegoś ciekawego określenia, jakich oni mają mnóstwo w celu opisania "białego człowieka" (gaijin lub seiyoujin w Japoni, farang w Tajlandii [co ciekawe farang znaczy po prostu owoc guawy, nie doszliśmy jeszcze dlaczego tak się mówi na białych ludzi...]). "Żółtek", czy "skośnooki" nie mają w sobie nic oryginalnego i są raczej niegrzeczne, w przeciwieństwie do azjatyckich klasyfikacji (chociaż ostatnio w Japonii uważa się, że nie wypada mówić gaijin - dosłownie "obcy" tylko gaikokujin - "człowiek z obcego kraju/zagranicy").
Anyway, wracając do naszych baranków, jadę zobaczyć jak to jest być farang w Tajlandii - po powrocie obiecuję dużo zdjęć i opowieści, a w międzyczasie moc uścisków dla wszystkich niecierpliwie wyczekujących wiosny...Pamiętajcie, japońskie dzieci Wam kibicują, więc głowa do góry, będzie dobrze (tak mnie w końcu zapewniały, a ja im wierzę!)
Do usłyszenia pod koniec marca! Miss you all, więc mam nadzieję, że jak mnie nie będzie, Wy się też za mną trochę stęsknicie >_<
A.
A to wzgórze strasznie mi przypominało ogrody BUW-u...Ta sama wysuszona trawa:)