środa, 7 października 2009

10月7日 czyli o tym, że jednak mieszkam w Azji ;)

Czasami wydaje mi się, że nie mieszkam w Japonii, ani nawet w Azji...Codziennie rozmawiam po polsku z Kubą, rodzina przysyła mi polskie gazety, z Janą i Liv rozmawiam po angielsku, ostatnio złapałam się nawet na tym, że przez to, że przez ostatni miesiąc rozmawiałam głównie po angielsku, zaczęłam nawet w głowie sama ze sobą rozmawiać po angielsku:P Na zakupy udaje się raz na jakiś czas do Carrefoura i wtedy wszystko jest tak, jak ma być:) I tylko raz na jakiś czas, jak na zajęciach jestem jedyną białą, albo jak w autobusie nikt nie chce usiąść koło mnie, orientuję się, że coś jest nie tak...
No albo ktoś mi pisze, że zbliża się do nas jakiś tajfun i że są jakieś 24 godzinne ostrzeżenia i żeby napełnić wannę wodą, etc...Wtedy właśnie przypominam sobie, że jednak mieszkam w Azji, i że jak tutaj pada to naprawdę inaczej niż w Europie. Chyba w Osace nie będzie najgorzej, ale właśnie dzwoniłam do Jany, ponoć u niej, w Wakayamie naprawdę potężnie wieje i targa drzewami.
Ostatnio Kuba ma kryzys bycia w Japonii, denerwują go Japończycy i Japońskie zwyczaje...Miałam na blogu napisać, jak się ostatnio zdenerwował na pana, który do mnie przyszedł po abonament od telewizora, bo to wesołe było, ale ja z kolei mam ostatnio kryzys pisania...tak dlugo wisialo nade mna widmo pisania prezentacji, ze jakos nie udaje mi sie ostatnio odpisac na zadne maile, mimo ogromnej tesknoty i checi odpisania i opisania wielu rzeczy...Bardzo za to nieodpisywanie wszystkich przepraszam, zapewniam, ze nie wynika ono ani z braku pamieci ani tesknoty!!!! Jednoczesnie, mam niebywala potrzebe kontaktu bardziej bezposredniego i nawet udalo mi sie na kradzionym od sasiada internecie sprawdzic, czy dziala mi skype. DZIALA! Tak wiec, kto chetny...zapraszam..zalozylam nowe konto, wiec nie mam kontaktu do nikogo:( Moj nick skypowy : Dri_in_Minoh Gorzej tylko z roznica czasu w kwestii tych pogawedek:( No ale zobaczmy! Tymczasem, mimo tajfunu, ide spac:))))
oyasumi [dobranoc]!

5 komentarzy:

  1. Sis, przede wszystkim uważaj na siebie w kontekście tajfunu (dziś w Warszawie też cały dzień pada, ale rozumiem, że to jednak inaczej pada...)! No i chyba zacznę Ci wysyłać japońskie gazety, żebyś się czuła jak w azji ;) albo przynajmniej mniej będę przysyłać polskich ;) no nie, żartuję sobie... ale rozumiem jak to jest (tak troszeczkę rozumiem, a resztę próbuję sobie wyobrazić ;) W każdym razie nie dawaj się ani tajfunom ani panom od abonamentu (w polsce bojkotujemy telewizję i też nie płacimy) i trzymaj sie dzielnie. A ja niedługo też zrobię sobie konto na skype ;) Buziaczki. A

    OdpowiedzUsuń
  2. Tajfun przeszedł, wiało porządnie, ale dachów nam nie pozrywało:) Elektrycznoś też mamy, więc dobrze jest!

    OdpowiedzUsuń
  3. Sis, to dobrze ze juz po tajfunie i wszystko dziala! A czy Ty mieszkasz na ostatnim pietrze czy sa nad Toba jeszcze jakies inne mieszkania? Bo jesli sa inne to Tobie teoretycznie dachu nie zerwie ;) A przynajmniej tak mi sie wydaje... Buziaczki i milego dnia! A

    OdpowiedzUsuń
  4. A dlaczego trzeba napełniać wannę wodą?
    Ja się zapisuję w kolejkę do rozmowy na Skype:)
    Ściskam mocno!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Adusia, welcome back! :) dawno Cie nie czytalismy, fajnie, ze jestes :)
    Nam sie teraz troche zniosla roznica czasowa, u mnie Polska minus piec godzin, wiec moze sie rzeczywscie uda pogaadc??
    Pilnuj sie, choc jestem pewna, ze Japonczycy wiedza, jak sie obchodzic z tajfunami :)
    Pozdrawiam bardzo bardzo serdecznie!

    OdpowiedzUsuń