sobota, 2 maja 2009

Majówka na Koya-san, cz. II

Seria zdjęć z buddyjskiego cmentarza zatytułowana: <>...Japończycy ubierają swoje groby, a raczej figurki nagrobne, głównie w czerwone lub białe "śliniaki", ale zdarzają się też szaliczki i czapeczki...Bardzo to ciekawie wygląda, muszę powiedzieć...




U wejścia na cmentarz...


Na spacerze...Poprosiłam przygodnie spotkaną panią o zrobienie mi zdjęcia, żeby było, że to jednak ja na tej majówce byłam:)


Pani w kimonie, na którą "polowałam", bo bardzo chciałam komuś zrobić zdjęcie w kimonie (najwięcej pań w kimonach było w Narze, ale wstydzę się robić im bez pytania zdjęcia en face...)


Podczas hikingowania z paniami Japonkami obowiązkowe fotografowanie się :)


Zdecydowanie lubię czerwone, świątynne mostki w Japonii...


Drzewo obok mojego shukubo (klasztoro-hostelu, nie wiem, jak to inaczej nazwać:)


No i zdjęcie z samowyzwalacza (Peczyzerko, gdyby nie Ty, nie umiałabym go obsłużyć, thanx a lot, BTW) w yukacie (taka "prostacka" wersja kimono-szlafroka), w pokoju, w którym spałam; być może to profanacja, bo nikt mnie nie nauczył jak się to coś wiążę prawidłowo, może uczyli na japonistyce na ryuoukaiu na którym nie byłam...no w każdym razie, Piotrek i Maja, jako jedyni japoniści czytający tego bloga...możecie się ewentualnie oburzyć na moją niewiedzę i nieprawidłowe zawiązanie obi (czy to od yukaty też się nazywa obi???)

Niestety, wyjeżdżając, byłam tak zaaferowana ukłonami i podziękowaniami (bo nie umiem używać grzecznościowego keigo i to mnie za każdym razem tu stresuje!), że zapomniałam sobie zrobić zdjęcie z mnichem, z którym się zaprzyjaźniłam (no, zaprzyjaźniłam to za duże słowo, ale spędziliśmy bardzo ciekawy wieczór ćwicząc się w rysunkach Buddy Amidy i rozprawiając na tematy od ekumenicznych począwszy, na sportowych skończywszy, po drodze rozważając dlaczego Anglicy wchodzą do pokoju bez pukania:)

Tyle opowieści, po powrocie czeka na mnie masa zadań domowych i pracowita druga część mojej majówki:) Mam nadzieję, że Wam wszystkim majówka się kończy miło i leniwie, dziękuję za wszystkie komentarze i maile (komu jeszcze nie odpisałam to na pewno to uczynię w najbliższych dniach, obiecuję!) i do szybkiego napisania!!!

4 komentarze:

  1. yukata! mnie uczyli w Japonii jak to prawidłowo zawiązać... bodajże należy założyć lewą połę szlafroka na prawą, i wiązać po przeciwnej :)

    tak mi się kojarzy, ale niestety pewności nie mam, zresztą uczący mnie stwierdzili, że jak jest wygodnie, to jest dobrze i reszta się nie liczy :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ada, pięknie tam masz, naprawdę, jak ze snu :) jak dłuugie, cudowne wakacje :) miało już mnie nie nosić, ale jak to oglądam, to sama już nie wiem... w każdym razie u Ciebie jest przepięknie, masz fantastyczne przygody - deal życia :) gdyby to był ktoś inny, to mogłabym nawet zazdrościć:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcia piękne, Ty uśmiechnięta - gołym okiem widać, że jesteś zadowolona:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ada! Przepieknie Ci w tej Japonii w ogole! :)
    Jesli chodzi o fotokorepetycje to jestem do uslug, chociaz mi samej by sie lekcje przydaly, ale samowyzwalacz ogarnelam, bo sama mam samsunga ;)
    Buziaki ze starowki :**

    OdpowiedzUsuń