poniedziałek, 6 kwietnia 2009

4月6日

Trzeci wpis, w którym opowiem o tym, jak zaprzepaściłam szansę na zrobienie kariery w sekcji instrumentów dętych mojego uniwersytetu...

Bartek, nie wiem, czy w ogóle znajdziesz kiedyś czas, żeby poczytać tego bloga (byłoby mi bardzo miło), ale ze względu na lużny temat okołomuzyczny wpis ten dedykuję Tobie:)

W niedzielę palmową nie obudziły mnie (niestety...) żadne kościelne dzwony ani nic w tym stylu...Obudziły mnie po kolei: bębny, instrumenty dęte, przeróżne zsynchronizowane japońskie okrzyki, znów bębny, i tak w koło...Po półgodzinnym wsłuchiwaniu się w te ciekawe dźwięki postanowiłam opuścić moją stację badawczą na Antarktydzie (=łóżko w moim pokoju) i udać się na dwór w celu zbadania, jakie to sportowe zawody są przyczyną tego muzycznego tematu. Na ogromnym boisku, koło którego mieszkam (wymiarów tak ze 2 razy większych niż boisko do piłki nożnej) zobaczyłam oddziały dzielnych japończyków pogrupowanych na jakieś sekcje sportowe, jak mi się natenczas wydawało. Byli bejsboliści, piłkarze ręczni, nożni, siatkarze, łucznicy, aikidowcy (?), itd...Postanowiłam ominąć to japońskie mrowisko, nie widząc na boisku żadnego przedstawiciela rasy europejskiej. Ponadto byłam przekonana, że zaraz zaczną się jakieś zawody. Co się jednak okazało...Wszyscy Ci sportowcy, bębny, profesjonalna perkusja ustawiona na środku boiska, rożni trębacze i fleciści, wszyscy dwoili się tam i troili właśnie dla nas, nowoprzybyłych gaijinów (obcokrajowców, znaczy się), bo oto nastał dzień rekrutacji do japońskich kurabu (klubów), nie tylko sportowych. Po pół dnia zebrałam się wreszcie na odwagę (przyznam szczerze, wspomagana przez oddział składajcy się z Bułgarow, Rumunów i jednej Szwedki) i zeszłam na boisko, gdzie się czułam mniej więcej tak jak w takim sklepie, gdzie ledwie wejdziesz, a już Cię obsiada tłum sprzedających. No i ja wtedy nie bardzo wiem, co powiedzieć. Tak też było i tym razem. Odbyłam więc po kolei konwersację z przedstawicielami klubów: sztuk pięknych, japońskiego łucznictwa oraz aikido...Klubów muzycznych, których było chyba najwięcej, unikałam jak ognia, nie wiedząc, jak po japońsku powiedzieć "słoń mi nadepnął na ucho"...No chyba, że dosłownie...Ale rozbawiła mnie myśl, że zapewne przyjąłby mnie do siebie klub jazzowy albo klub instrumentów dętych, bez jakiegokolwiek muzycznego doświadczenia:) Był też chór uniwersytecki, ale postanowiłam być łaskawa dla swoich przyszłych kolegów z roku (być może), chociaż idea śpiewania w gronie osób, które być może też nie mają o tym jakiegokolwiek pojęcia dość mnie zafascynowała, przyznaję. Na boisko wydelegowali chyba tylko tych dobrych, bo nie słyszałam, żeby fałszowali, tych słabych trzymają pewnie pod kluczem, albo co.
Większość klubów tak gorliwie namawiała mnie do wstąpienia, że zastanawiałam się, czy im czasem za to nie płacą, albo co. Najgorliwiej namawiano mnie do nauki strzelania z japońskiego łuku (sam łuk ma chyba ze dwa metry). Ja mówię, że to chyba trudne, a oni, że wcale nie i że to dla tych, co nie mają żadnego doświadczenia w sporcie...Hmm...ciekawe co jest dla tych, ktorzy mają jakieś doświadczenie..
A tak na poważnie to chciałam się zapisać do klubu bejsbola dla kobiet, ale panuje dyskryminacja płciowa i nie ma żeńskiej drużyny. Nieładnie. Dziewczynki kierują do grupy cheerleaderek (zamieszczę zdjęcia, jak już będę mogła), grupy tańca nowoczesnego, flamenco, tańca brzucha, plecenia jakiś pledów czy toreb, czy Bóg-wie-czego...A w bejsbola grać nie mogą. Szkoda. W liceum byłam beznadziejna we wszystkich sportach poza siatkówką i palantem właśnie, więc myślę, że bejsbol miałby szansę iść mi lepiej niż te instrumenty dęte, czy strzelanie z łuku. Ale jeszcze się zastanowię...Póki co, od środy zaczynam ciężką pracę nad swoim marnym japońskim, bo wreszcie zajęcia czas zacząć. W końcu nie za strzelanie z łuku mi płacą:)

5 komentarzy:

  1. Sis, a czemu nie zapisalas sie do grupy tanca nowoczesnego? Moze uczestniczki wystepuja w jakis japonskich teledyskach? ;) A sekcji tanca boolywood nie maja? ;) Koniecznie zapisz sie do jakiejs sekcji, a jesli bardzo zalezy Ci na bejsbolu to rozpocznij protesty przeciwko dyskryminacji kobiet ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No przecież gdyby mieli sekcję bollywood to na bank bym się zapisała:P !

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej, aż szkoda, że się nie zapisałaś:) A może mają sekcję literacką?:) Może zapisz się na samoobronę, albo taniec? W sumie bardzo sympatycznie z ich strony, że tak dla Was się starają.Widzę, że jednak nie jesteś sama w tym 1% osób z Europy:) Trzymacie się razem?

    OdpowiedzUsuń
  4. No, znam troje Bulgarow, dwoje Rumunow, 1 Bialorusinke, ponoc jest tu 5-oro Polakow (znam jedna Polke), reszta to Wietnamczycy, Koreanczycy, Tajlandczycy, Chinczycy, etc:)))
    Ale na razie najfajniejsza dziewczyna jaka poznalam to Koreanka:D Moze sie zapiszemy razem na aikido (ona chciala na judo, ale judo tu nie ma:(

    OdpowiedzUsuń
  5. Mhmmm, palant... :) wiesz Ad, że wcale nie wszyscy wiedzą, co to jest palant? :)

    No więc będzie moim zdaniem tak - tego bloga wydasz, jak już będzie odpowiednia objętość oczywiście, świat oszaleje i wszyscy będą chcieli kupić prawa do ekranizacji, film odniesie sukces na miarę "Między słowami" nomen omen ;), następnie w Polsce Łepkowska zrobi serial, Francuzi narysują komiks, a ja będę się pławić w samozachwycie, sto razy dziennie powtarzając wszem i wobec: "A nie mówiłam, a nie mówiłam" :)

    A to wszystko dlatego, że jestem zachwycona Twoim blogiem :)

    OdpowiedzUsuń