poniedziałek, 27 kwietnia 2009

wszystko do sprzątania, co kupiłam drugiego dnia po przyjeździe
(moja mama może być ze mnie dumna:)


moja szafo-łazienka, widać sedes, prysznic i umywalkę, drzwi prawdziwe by się nie zmieściły, więc są takie wachlarzowe-składane, a i tak lepiej ich nie ruszać - więcej miejsca jest wtedy:)


moje góry - widok z pobliskiej stacji pociągowej




widok na ogromne boisko, nie z mojego okna, ale z mojego akademika



mój akademik, po prawej korty tenisowe (Sis, coś dla Ciebie:) w każdą niedzielę mnie budzą Japończycy w średnim wieku, którzy te korty w weekend wynajmują:)

4 komentarze:

  1. Sis! Bardzo sie ciesze ze dotarla do Ciebie paczka od rodzicow i dzieki temu sa zdjecia na blogu. Zdjecia oczywiscie sa sliczna, ale zapomnialas o zdjeciu paczka z curry!!!! Za to ta szafo-lazienka wyglada calkiem sensownie. No i uwazam ze prawie zasluzylam na nagrode dla najwierniejszego komentatora na blogu ;) Buziaczki i odpoczywaj po zajeciach! A

    OdpowiedzUsuń
  2. Szafo-łazienka zajmuje pierwsze miejsce na liście najdziwniejszych łazienek jakie do tej pory widziałam:) Jedyny pozytywny aspekt: jest czysta:) Ale to chyba dzięki tym wszystkim środkom, które zakupiłaś:) Popieram Asię - prosimy o zdjęcie pączka z curry! (nie zapomniałyśmy o nim) Buziaki!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Może zaściankowo to zabrzmi, ale zanim umieściłaś zdjęcia, wyobrażałam sobie, że rzeczywiście Twój akademik znajduje się w górach, przyroda, szalejące, białe robaki w krzakach ... a tu nowoczesny akademik, cały kompleks betonowo-szklanych budynków. Akademik w górach w Japonii to nie to samo co w Polsce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Adulka!

    W koncu dotarlam na Twojego bloga i jednym tchem WSZYSTKO przeczytalam. Naprawde, doslownie WSZYSTKO! Ciekawa bylam jak sobie radzisz w odległej geograficznie i kulturowo Japonii. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Ci sie podoba - a przynajmniej tak wnioskuję, Twój blog trochę przypomina "Merde, rok w Paryzu" a opis miejsca mi przypomina opis campusu w Vancouver, odleglego od Vancouver o dokladnie 40 min drogi a do tego...na moim uniwersytecie bylo mnostwo Azjatów, na niektorych zajeciach prawie sami Azjaci. Do tego wspolna lodowka.... to z kolei moje wspomnienia z Rennes z Erasmusa, trafilam na pietro gdzie dzielilam kuchnie z Azjatkami, sciany niemal kartonowe :) Dokladnie wiem o jakich zapachach mowisz! Ciesze sie, ze radzisz sobie z japonskim, (lepiej niz tlumacz nawet !!) pamietam jak w Paris mowilas, ze jest ciezko na japonistyce a teraz na pewno sie z tego smiejesz...tak jak ja z twojego wpisu o skaczacych przez plotki szarych komorkach :) szkoda, ze nie ma Cie juz w Paris, za kilka dni sie bronie, moglybysmy to uczcic gdzies rózowym winem. Nic to, czekam z niecierpliwoscia na kolejne wpisy, teraz bede tu stałym bywalcem! :)

    OdpowiedzUsuń